5 pułapek, które zabijają sens testów eksploracyjnych
I sposoby jak ich unikać.
Testy eksploracyjne to nie losowe klikanie. A przynajmniej nie powinny takie być 😅 W teorii to jedna z najbardziej wartościowych form testowania - łącząca wiedzę domenową, intuicję i analityczne myślenie. W praktyce często kończy się chaosem, notatkami „w głowie” i brakiem konkretnego efektu.
Znam ten scenariusz: tester dostaje wolną rękę, siada z aplikacją i „po prostu eksploruje”. Po godzinie ma kilka obserwacji, ale żadnej spójnej historii o ryzykach czy jakości produktu. Brzmi znajomo? Dobrze poprowadzona sesja eksploracyjna to świadome odkrywanie nieznanych ryzyk. Ma swój cel sesji, zakres, ramy czasowe i formę dokumentacji. To nie freestyle, tylko metoda, która ma dostarczyć zespołowi realnej wiedzy o systemie. Tyle że łatwo ją wypaczyć. Oto pięć pułapek, które regularnie zabijają sens testów eksploracyjnych - i jak ich uniknąć.
1. Brak hipotezy = brak kierunku
Największy błąd to zaczynać eksplorację bez pytania „czego chcę się dowiedzieć?”. Cel nie musi być skomplikowany - wystarczy jedna myśl, np. „sprawdzę, jak system reaguje na utratę sesji podczas edycji profilu”. Bez niej testy dryfują. Klikasz, zapisujesz coś, ale nie wiesz, czemu akurat tu. Eksploracja bez hipotezy szybko staje się przypadkowym spacerem po interfejsie, nie analizą jakości. W praktyce cel pomaga też w raportowaniu: możesz później jasno powiedzieć, co badałeś(-aś) i dlaczego. To proste, ale fundamentalne - bez kierunku nie ma wniosków.


2. Za szeroki zakres = brak głębi
Druga pułapka to chęć „obejrzenia wszystkiego”. Tester odpala aplikację i myśli: „zbadam logowanie, dashboard, koszyk i powiadomienia”. Efekt? Połowa kliknięć jest powierzchowna, a bugi znikają pod nosem. Eksploracja działa najlepiej, gdy jest ograniczona - do jednego modułu, jednej funkcji, jednego ryzyka. Lepiej przez 45 minut zanurzyć się w zachowaniu walidacji e-maila niż przez dwie godziny krążyć po całym flow. W metodzie Session-Based Testing (SBTM) to standard: sesja ma swój czas, cel i obszar. Wąsko = skutecznie.
3. Brak notowania = utracona wiedza
Kiedyś odkryłem poważnego buga - całkowite zablokowanie danej funkcjonalności. Super, tylko że nie zanotowałem kolejności działań. Po godzinie nie potrafiłem go odtworzyć. Cała wartość sesji wyparowała. Brak notatek to klasyczna pułapka eksploracji. Nie chodzi o długie raporty - wystarczy prosty log: timestamp, akcja, efekt. Dla chętnych są lekkie narzędzia jak TestBuddy czy Session Tester, które zapisują kontekst i zrzuty ekranu. Notowanie to czarna skrzynka Twojej sesji: pozwala wrócić, prześledzić, zrozumieć. Bez niej odkrycia są ulotne.
4. Pomijanie dziwnych przypadków
„Tego użytkownik raczej nie zrobi” – ile razy to słyszałeś(-aś)? Pomijanie edge case’ów jest wygodne, ale niebezpieczne. To właśnie one często ujawniają realne ryzyka: błędne walidacje, race condition, źle obsłużone wyjątki. Eksploracja jest po to, żeby sprawdzić, "co się stanie, jeśli…". Nie chodzi o psucie systemu na siłę, tylko o poznanie jego granic. Jeśli logowanie nie działa po cofnięciu w przeglądarce - to nie fanaberia testera, to bug w ścieżce użytkownika. Świadomy QA wie, że dziwne przypadki to codzienność produkcji.
5. Brak limitu czasu = utrata skupienia
Eksploracja bez timeboxu kończy się często tak samo: tester „eksploruje” cały dzień, po czym trudno mu powiedzieć, co właściwie sprawdził. Ramy czasowe nadają rytm i dyscyplinę. 60–90 minut to optimum: wystarczająco długo, żeby coś odkryć, i krótko, by utrzymać koncentrację. Po tym czasie warto zrobić pauzę, spisać wnioski, uporządkować obserwacje. Czas to sprzymierzeniec, nie wróg - zmusza do decyzji, co naprawdę warto zbadać. W dłuższych sesjach łatwo wpaść w tryb „scrollowania aplikacji”, który daje pozory produktywności.
Co z tego wynika?
Testy eksploracyjne są tak dobre, jak intencja, z jaką je prowadzimy. Gdy mają cel, notatki i strukturę - potrafią ujawnić błędy, których nie wykryje żadna automatyzacja. Ale gdy brakuje im dyscypliny, stają się marnowaniem czasu. Świadome eksplorowanie to kompetencja QA, nie przypadkowa improwizacja. Dobrze zrobiona sesja nie tylko wykrywa defekty - buduje też zrozumienie systemu, pokazuje ryzyka i inspiruje do rozmowy o jakości w zespole. A to w końcu największa wartość, jaką tester może wnieść.


Eksploracja z celem.
🚀 Testowanie to coś więcej niż klikanie
Pozwolę sobie na małą autoreklamę 😅 Mój e-book Testowanie to coś więcej niż klikanie zawiera praktyczne wskazówki, które pozwolą Ci wyróżnić się na rynku pracy. E-book liczy 160 stron konkretnej wiedzy, bez zbędnych teorii, z praktycznymi przykładami, które przygotują Cię na realne wyzwania w pracy testera. Dowiesz się:
✅ Jak myśleć jak użytkownik i wpływać na jakość oprogramowania już na etapie zbierania wymagań biznesowych
✅ Jak zbudować techniczne zaplecze – testowanie API, obsługa DevToolsów i współpraca z programistami
✅ Jak pisać przejrzyste przypadki testowe i przewidywać problemy w aplikacji
✅ Jak efektywnie wykrywać błędy i zgłaszać je w sposób zrozumiały dla programistów.
✅ Jak zdobyć pierwszą pracę w IT – tworzenie CV i przygotowanie do rozmów rekrutacyjnych
Jest to więc wszystko, czego potrzebuje dzisiejszy tester oprogramowania. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Testowanie to coś więcej niż klikanie.
Chcesz być na bieżąco? Zapisz się do newslettera!
W każdy czwartek o 10:00 dam Ci znać o moich nowych wpisach.
Dorzucę też ciekawe artykuły, filmy czy inne materiały ze świata IT.
Po zapisie do newslettera, wyślę Ci darmowego ebooka z checklistami dla testerów.






Polecane wpisy:
Sprawdź też moje social media:
Dziękuję, że czytasz mojego bloga!
Masz jakieś pytania? Z chęcią odpowiem :)

